Informowani

środa, 18 czerwca 2014

Rozdział pierwszy : Jezioro

Obudził ją dźwięk budzika. Nienawidziła tego dźwięku, wiedziała, że nie musi wstawać. Nie ma do czego wstawać. Z trudem jednak się podniosła. Poszła do łazienki i obmyła twarz. Spojrzała  na  siebie w lustrze:
- Źle wyglądasz Mel - rzekła. Potargane czarne, długie włosy, podkrążone ciemne oczy, stary, przetarty dres i koszulka brudna od wczorajszego sosu pomidorowego. Zeszła na dół, w powietrzu ciągle unosił się             " zapach staroci" tak by to ujęła. Wszędzie stały kartony. Miała pakować te rzeczy, jednak nie umiała się do końca rozprawić z przeszłością. Zaparzyła kawę i chciała sobie zrobić śniadanie, lecz zauważyła, że lodówka jest pusta.
- Cholera, wiedziałam, że o czymś zapomniałam. Trudno trzeba będzie iść do sklepu.
Pół godziny później, była już w drodze do centrum. Mieszkała , przy południowym wyjeździe z miasta, tuż przy jeziorze. Szła powoli rozglądając się i błagając o to, aby nie spotkać nikogo. Znowu się zacznie- pomyślała.
- Strasznie mi przykro, z powodu twojej matki. Teraz już nie masz nikogo - każdy jej to mówił. Coraz bardziej chciała wrócić do Nowego Jorku, mimo, że nic tam nie miała, ale tu też jej nic nie trzymało. Co prawda matka chciała aby tu została, lecz nie zależało jej na woli matki. Zawsze miała wrażenie, że jest dla niej ciężarem, rozumiała to, że  matka ją wychowywała sama, bo ojciec zostawił  ją gdy tylko dowiedział się o ciąży. Rozglądała się wokoło, widziała te małe domki i starsze panie w oknach. Zasunęła kurtkę, połowa listopada była naprawdę zimna. Wczoraj w nocy było nawet sporo na minusie.  Pomyślała, że skróci sobie drogę idąc przez miejscową przystań. Była to niewielka przystań dla miejscowego kółka żeglarskiego ale także dla turystów. Idąc spojrzała na jezioro. Było piękne, mimo że, pogoda była paskudna. Nagle zobaczyła coś pływającego przy pomoście. Początkowo myślała, że to jakieś śmieci. Lecz po chwili, zorientowała się, że to co widzi to z pewnością nie są śmieci. Sama nie wie co ją wepchnęło na ten cholerny  pomost. Szła powoli, coraz bardziej zbliżając się do końca. Czuła, że to co zobaczy będzie straszne. Z każdym jednym krokiem, była coraz bliżej tego czegoś. W końcu doszła do samego końca i nachyliła się. Wokoło rozległ się przeraźliwy krzyk.