Informowani

piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział szósty: Ponowne spotkanie

Melinda z samego rana wyruszyła do Nowego Jorku, w internecie znalazła numer komórkowy Johna, zadzwoniła do niego i umówiła się z nim na 10 am, u niego w mieszkaniu. Sama nie wiedziała czego się spodziewać. Wiedziała, że nie powinna się mieszać do śledztwa, ale musiała to zrobić. Czuła, że jest to winna Grace. W połowie drogi zaczął padać deszcz, Melindę wkurzył ten fakt, gdyż zapomniała parasola. Zostawiła samochód na parkingu kilka przecznic dalej. Nie chciała się pakować samochodem na Manhattan. Zanim doszła pod mieszkanie McClaina była całkowicie mokra. Pomyślała, że niepotrzebnie rano tyle czasu spędziła w łazience. Już wchodziła do budynku, gdy nagle usłyszała za sobą znajomy głos:
- Melinda? - kobieta odwróciła się i ujrzała znajomego bruneta w mundurze policyjnym. On w porównaniu do niej miał parasol.
- Co ty tu robisz? - mężczyzna był wyraźnie zaskoczony jej widokiem.
- Ja ... O to samo mogę spytać ciebie? - Melinda nie miała pomysłu jak wyjść cało z tej sytuacji. Widziała po twarzy bruneta, że on zaczyna rozumieć cel jej wizyty u McClaina.
- Pytam poważnie, ja przyjechałem go przesłuchać. A ty? Mam nadzieję, że nie prowadzisz własnego śledztwa. Ktoś cię wynajął? - Patrick surowo spojrzał na brunetkę.
- Nie. Okej masz mnie. Postanowiłam, że tylko się trochę rozpytam, nie zamierzam się mieszać ci do śledztwa. - Mel rozłożyła bezradnie ręce.
- Oszalałaś, a co właśnie robisz? Przymknę na to oko pod warunkiem, że zmyjesz się stąd. - Patrick był zdenerwowany.
- A byłeś z nim umówiony, bo ja tak, więc mam pierwszeństwo.
Patrick spojrzał jej w oczy. Miała go. Rządziła nim jak chciała. Faktycznie on tylko zadzwonił do kancelarii, a tam powiedzieli mu, że John jest w domu. Jeszcze raz spojrzał na niską brunetkę stojącą przed nim. Mokre włosy i ubranie sprawiały, że wyglądała obłędnie. Miała jakiś błysk w swoich ciemnych oczach. Mogła robić z nim co tylko ze chciała. Nie miał siły z tym walczyć.
- No właśnie, wiedziałam, że się zgodzisz. - kobieta uśmiechnęła się do niego i weszła do budynku. Patrick podążył za nią. Brunetka weszła do hallu i spojrzała pytająco na funkcjonariusza.
- Nie znam dokładnego adresu. Gdzie on mieszka? - Patrick uśmiechnął się, jednak to on ma przewagę.
- W penthousie. - odpowiedział po czym ruszył w kierunku windy. W windzie byli sami. Patrickowi robiło się duszno, czuł się nieswojo. Za każdym razem gdy była blisko on miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zdołał jej tylko powiedzieć, że to on zadaje pytania. Wreszcie drzwi windy się otworzyły. Czekał już na nich wysoki mężczyzna ok. 35 lat o czarnych włosach i lekkim zaroście, ubrany był w szary dobrze skrojony garnitur i czarną koszulę. Najwidoczniej zdziwił go widok funkcjonariusza. Przywitał się z nimi i zaprowadził ich do gabinetu. Mel była zauroczona stylem w jakim było urządzone mieszkanie. Na ścianach dominowały szarości, nowoczesne wykończenie było połączone z antycznymi meblami i do tego ten widok z ogromnych okien, sama chciała mieszkać w takim mieszkaniu. W gabinecie było mnóstwo regałów z książkami sięgającymi sufitu. John usiadł za biurkiem, a im wskazał dwa krzesła stojące naprzeciw.
- Pani Geller z panią byłem umówiony, a z panem? - nowojorski prawnik spojrzał na Patricka.
- Przepraszam, ale nie muszę się z panem umawiać. Funkcjonariusz Green z policji w Hamilton, prowadzę śledztwo w sprawie śmierci pańskiej żony. - policjant wyjął odznakę i notes.
- To może przełożymy wizytę proszę panią? - adwokat zwrócił się do Melindy.
- Chyba to nie jest konieczne, my chyba w tej samej sprawie. - odpowiedziała Mel.
- Kiedy widział pan ostatni raz żonę? - Patricka zdziwił fakt, że John jest spokojny, za spokojny jak na mężczyznę, który stracił żonę.
- Dawno. Miałem sporo ostatnio pracy. Moja kancelaria się rozwija, nie miałem dla niej czasu, niestety. Nie umiem powiedzieć kiedy ostatni raz ją widziałem. - Melinda czuła, że mężczyzna kłamie lub coś ukrywa, był zbyt opanowany. Zauważyła, że ręka mu lekko drży.
- Nie wie pan kiedy widział żonę? - Patrick był zaskoczony odpowiedzią mężczyzny.
- Może ze trzy miesiące temu, ale dzwoniła do mnie kilka tygodni temu, pytała kiedy przyjadę. Żona nie chciała czekać z przeprowadzką, miałem do niej dołączyć jak opanuję sytuację w kancelarii, niestety nie zdążyłem. - mężczyzna rozłożył ręce.
- Żona miała jakiś wrogów? - zapytał policjant.
-Nie, nie przypominam sobie. Wie pan ludzie byli zazdrośni, ale na pewno nikt by jej nie zabił.
- A co z fanem, który ją prześladował? - Mel słuchała uważnie, wiele rzeczy mogła się dowiedzieć.
- To stare dzieje, to było jeszcze przed naszym ślubem. Jakiś zboczeniec wysyłał do niej przerobione obrzydliwe nagie zdjęcia, ale Grace sobie z nim poradziła.
- To znaczy?
- Chciał pieniędzy, zapłaciliśmy mu i się odczepił.
- Wie pan kto to był?
- Nie.
- A ma pan jeszcze te zdjęcia?
- Tak, Grace to zachowała na wszelki wypadek. Przyślę to wam.
- Wolałbym to teraz zabrać.
- Dobrze, musicie poczekać. - po czym mężczyzna wyszedł. Wrócił po kwadransie z małym pudełkiem.
- Proszę. - rzekł.
- A jak się wam układało? - Melinda postanowiła włączyć się w rozmowę.
- Wiem co pani myśli. Ja w NY, ona tam, pewnie odeszła, ale tak nie było ja ją kochałem i ona kochała mnie na swój sposób. Wiedziałem, że nie znam jej dobrze. Grace coś zawsze ukrywała, cała ta rodzina miała tajemnice, nigdy nie wnikałem w to co się kiedyś wydarzyło. Byliśmy naprawdę dobrym małżeństwem. - mężczyzna zaczerwienił się, najwidoczniej zorientował się, że powiedział więcej niż chciał. Melinda i Patrick spojrzeli na siebie. Patrick postanowił odsłonić wszystkie karty.
- To zapewne wie pan, że żona była w drugim miesiącu ciąży. - John spojrzał na niego z zaskoczeniem, widocznie nie wiedział, Patrick miał już pewność, że muszą szukać kochanka. Melinda spojrzała pytająco na Patricka.
- Nie wiedziałem... - wyszeptał McClain.
- Co pan robił w nocy z czwartego na piątego listopada?
- Spałem. Chyba nie myślicie, że to ja. - John nie mógł uwierzyć, bał się, że wszystko się wyda.
- Sam?
- A z kim, jasne, że sam. - McClain zawahał się przy odpowiedzi. Melinda popatrzyła na Patricka, pierwszy raz widziała  go w takiej roli. Do tej pory miała go za chłoptasia z małej miejscowości, a on jest już dorosłym i dojrzałym mężczyzną.
- Chyba na razie skończyliśmy. - powiedział Patrick, po czym wraz z Melindą opuścili penthouse. Gdy tylko drzwi windy się zamknęły Mel zapytała go:
- Jak zginęła? - Patrick, wiedział, że nie może jej powiedzieć, jednak spojrzał na nią i czuł, że ona podchodzi bardzo poważnie do tej sprawy.
- Ktoś dosypał jej środków nasennych, a potem utopił ją w wannie. - Patrick przypomniał sobie, że powinien odwiedzić mieszkanie Grace. Wysłał na razie ludzi by zabezpieczyli ślady.
- Co o nim myślisz? - zapytał brunet.
- Myślę, że coś ukrywa. Żaden zboczeniec nie chce od swojej ofiary pieniędzy, a poza tym zastanawiają mnie te tajemnice, o których mówił, że Grace wraz z rodziną coś ukrywała.
- Wiem jedno, że nie powiedział nam wszystkiego. - Obydwoje wyszli na ulicę, ciągle padało. Patrick rozłożył parasol.
- Fajnie, że się znowu spotkaliśmy. - powiedział.
- Tak, powinniśmy się częściej spotykać.
- Proszę nie mieszaj się.
- Dobrze, zostawiam to tobie. To cześć. - po czym Mel złapała taksówkę. Powiedziała już adres gdzie chciała jechać, gdy ktoś otworzył drzwi. To był znajomy policjant.
- Coś się stało? - Melinda była zaskoczona jego widokiem.
- Wiem gdzie jedziesz, pozwól, że się przyłączę. - spojrzał na nią. To było dziwne spojrzenie, nigdy tak na nią nie patrzył.
- Po prostu cię znam i wiem, że jedziesz do jej koleżanki. - powiedział Patrick. Melinda uśmiechnęła się i obydwoje pojechali do butiku Grace. Gdy wysiedli Patrick zaczął się śmiać.
- Przydałby ci się parasol. - powiedział.
- Wiem, mogę iść z  tobą pod parasolem.  - Melinda spojrzała błagalnie na niego.
- Chodź.
Weszli do butiku, za kasą stała niska Afroamerykanka w czarnym kostiumie.
- Czym mogę służyć? - spytała.
- Patrick Green z policji w Hamilton, a to Melinda Geller.
- Proszę. - kobieta zamknęła sklep i zaprowadziła ich na zaplecze.
- Kawy? - spytała.
- Poproszę. - odpowiedzieli.
Usiedli przy małym stoliku. Było trochę ciasno. Patrick wiedział, że musi znowu o to samo pytać.
- Czy Grace zachowywała się ostatnio jakoś inaczej? - zapytał brunet.
- Była jakaś odmieniona, przyjeżdżała tu raz w tygodniu i ostatnio coś ją gryzło.
- Wie pani co? - spytała Melinda.
- Mówiła coś, że musi się zmierzyć z przeszłością. Ona coś zawsze ukrywała. Znam ją od sześciu lat, a od trzech prowadzimy butik i wiem, że nie wszystko mi mówiła, po prostu była takim człowiekiem. Dopuszczała ludzi do pewnego stopnia.
- Rozumiem, a jej mąż?
- Nie powinnam tego mówić, bo ona nie żyje, ale ona go nie kochała. - widać było, że Kelly jest ciężko.
- Miała kochanka? - zapytała Patrick.
- Tworzyli dziwny związek. On ją kochał na początku na zabój, nie widział świata poza nią, a ona podchodziła do niego, jakby to powiedzieć z dystansem. Jeszcze przed ślubem go zdradzała. Ale mniej więcej chyba od roku jeździła tam na weekendy.
- Do Hamilton? - spytała Melinda.
- Tak, trzy miesiące temu kupiła tam dom. Na pewno z kimś się tam spotykała, ale była tu tydzień temu i była o dziwo strasznie radosna, powiedziała, że jest w ciąży. Spytałam ją czy to John jest ojcem, powiedziała, że ona i John to skończone, że znalazła prawdziwą miłość. - kobieta zaczęła płakać.
- Wie pani coś o fanie, który prześladował Grace? - zapytał policjant.
- Tak. To był fotograf Chris Gordon. Był zboczony, prześladował kilka modelek.
- Wie pani dlaczego przestał nagabywać Grace i co się z nim stało?
- Nie, to było dziwne, z dnia na dzień przestał, podobno mu zapłaciła, a potem on zniknął, dawno już o nim nie słyszałam.
- Dziękujemy, jak coś pani sobie przypomni to proszę dzwonić. - policjant podał kobiecie kartkę z numerem telefonu.
Wyszli na zewnątrz, deszcz przestał padać.
- Miała kochanka w Hamilton. - powiedziała Mel.
- Ciekawe kto to był.
- Musisz go znaleźć. Myślisz, że to on ją zabił?
- Może, albo mąż. Nie ma alibi. Dobra uciekam. Cześć. -Patrick przytulił Melindę i zostawił ją. Ona wiedziała już, że na pewno to nie jest ich ostatnie spotkanie.

4 komentarze:

  1. Fajny rozdzialik:) uuu Patrick jaki zakochany dziwne, że Mel się nie zauważyła:)) tak myślałam, że ona i tak wmiesza się w sprawę i jestem pewna, że Grece nie zabił ani mąż ani kochanek:) czekam na nexta:))

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zwykle cudowny :) czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie historie ! Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń